Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przewodnik:)
Gość
|
Wysłany: Pią 16:01, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Tak jak co roku udałem się do Puszczy Augustowskiej w celu podpatrzenia tokowiska głuszców. Wyjechałem 5 kwietnia, na miejscu byłem przed godz. 17-tą. słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Po wejściu na teren tokowiska, miałem do przejścia jakieś 2 km do wcześniej zaplanowanego miejsca, gdzie będę wysłuchiwał i wypatrywał zapadających kogutów głuszcza. Czasu miałem niezbyt dużo tak więc spieszyłem się. Na drodze miejscami leżał jeszcze śnieg, na dukcie okalającym bagno tj. teren na którym najczęściej można spotkać tokujące głuszce było go jeszcze więcej. Do celu dotarłem już po 18- tej. Było późno. Słońce nabrało barwy intensywnie czerwonej i ledwie było widoczne nad wierzchołkami drzew (oczywiście tych najniższych). Na torfowisku, a właściwie na lini oddziałowj biegnącej przez torfowisko, było dość dużo wody, chwilami powyżej kostek. Po wejściu na tokowisko i po przejściu jakichś 80 m zerwały się dwie kury, nawet niezdążyłem sięgnąć po lornetkę już zniknęły w rachirycznych sosenkach. Uznałem, że dalsze wchodzenie wgłąb torfowiska nie ma sensu, bo tylko narobię jeszcze większego zamieszania. Stanąłem i cały zamieniłem się w słuch. Ile odgłosów ma taki wczesno wiosenny las, wiedzą cie którzy potrafią chociaż na chwilkę w tym lesie się zatrzymać. Ptasi drobiazg tak świergolił, że zacząłem powątpiewać czy usłyszę zapadające koguty. Po niespełna 10 minutach usłyszałem prawie równocześnie łoskot zapadania dwóch kogutów, było to w odstępie może 5-7 sekundowym. Wprawdzie dość daleko, sądzę, że mogło to być jakieś 250-400 metrów ode mnie. Nadzieja wstąpiła w moje serce, że oto nie na próżno przebyłem taki kawał drogi. Po następnych 10 - 15 min. następny odgłos, jakby ktoś łamał drzewo i je przewracał ( w miedzy czasie zrobiło się tak cicho, że słyszałem jak krew tętni mi w żyłach) tak głośno zasiadł na swój nocleg kolejny głuszec - kogut. Jeszcze dwukrotnie takie odgłosy dobiegły mych uszu, co do szóstego zapadu nie mam 100 % pewności, był dość odległy. tak więc mam zasadzone co najmniej pięć głuszców. Ale to nie wszystko. usłyszałem pieśń. Najpierw, klapanie pomieszane z trelowaniem. Po pewnym czasie tak jakbym usłyszał korek. Ale być może się przesłyszałem. Z innego kierunku doszło mnie krektanie. Naprawdę byłem pod wrażeniem. Stałem dość długo, ściemniło się, chociaż księżyc już w drugiej kwadrze doskonale oświetlał fantastyczny krajobraz boru bagiennego. Postanowiłem wycofać się i wrucić rano przed świtem. Resztki śniegu i lodu zaczęły mi chrzęścić pod stopami. Tak się ochłodziło, że w między czasie zamarzły kałuże na lini oddziałowej. Starałem się wracać jak najciszej, ale śnieg na drodze wokół tokowiska, nie dał się miejscami ominąć, chociaż często wchodziłem na kilkadziesiąt metrów w las by omijać chrzęszczące łachy śniegu. Po dojściu do samochodu, wysłałem żonie sms-a z wiadomością, że mam zasadzone koguty. Po czym postanowiłem przespać się. Pierwotnie miałem rozpalić ognisko, zrobić legowisko z gałęzi świerkowych i przespać przy ognisku tzw. nodi. Ale na termometrze pokazało się już -4 stopnie C. Więc ułożyłem się w aucie. Długo nie mogłem zasnąć, po pewnym czasie udała mi się ta sztuka. Przebudziłem się kompletnie zmarznięty ok 3-ciej i już nie zasnąłem. Przed czwartą ruszyłem na tokowisko. Mróz trzymał w najlepszem, to nie najlepszy znak, ale nie miałem specjalnego wyboru, wszak mieszkam ponad 170 km od tokowiska i nie mogę sobie pozwolić na przyjście tu następnego dnia. Na miejscu gdzie stałem z wieczora byłem jeszcze przed świtem. Lód i śnieg nie pozwalały na bezgłośne poruszanie się po lini oddziałowej w bagnie. No cóż, liczyłem, że jeśli nawet spłoszę najbliższego koguta to uda mi się usłyszeć któregoś z dalszych. Stałem dość długo, żaden się nie odezwał, gdy już wszystkie pataki się obudziły, najwcześniej odezwały się żurawie, chrapiąc przeciągnęlą słonka a następnie cały drobiazg ptasi. gdy słońce zaczęło wschodzić, odezwał się grzywacz, jeden potem drugi i kolejny. W oddali odezwał się siniak. Po chwili dzięcioły przystąpiły do swych godów. zszedłem z wydeptanej linii oddziałowj i po niespełna 100 krokach trafiłem pod sosnę na której kilka dni wcześniej siedział głuszec. Było tam dużo tzw knotów, odchodów głuszca. Potem trafiłem pod jeszcze jedne siedzisko. Wychodząc z bagna na obrzeżu dostrzegłem kupki żwiru, najprawdopodobniej przygotowane przez tutejszego leśniczego dla głuszców, by nie musiały szukać tego gdzie indziej. Podobno kilka lat wstecz wydarzył się przykry wypadek. Pod kołami służbowego samochodu jednego z pracowników nadleśnictwa zginęła głuszka, która zbierała drobne kamyki na leśnej drodze. Te kamyczki w żołądkach kuraków pomagają trawić (rozdrabnić) pokarm. Przez myśliwych są nazywane gastrolitami. Od tamtej pory regularnie w okolicach gdzie występują głuszcze, a szczególnie wokół tokowisk, dostarczany jest żwirek. Są to dość ustronne miejsca znacznie oddalone od ciągów komunikacyjnych. po zrobieniu (sobie) kilku pamiątkowych fotek i dotarci do samochodu, niepocieszony z powodu braku pieśni tokowej, wróciłem na Mazury. Sądzę, że to duży mróz (w nocy -8 stopni) o 7:30 było -6 stopni, sprawił, że koguty nie grały tego ranka. Zamierzałem jeszcze raz wybrać się tego roku na Kuriańskie Bagno, ale wczoraj słyszałem kukułkę, to znak końca głuszcowych toków. Więc może w przyszłym roku.
Postaram się w końcu wrzucić kilka fotek z tej wyprawy, nie ma na nich głuszców, są tylko ślady ich bytności w Puszczy Augustowskiej.
Na temat wypraw na tokowisko cietrzewi za kilka tygodni. Chociaż wczoraj dotarła mnie wieść, że na terenie Nadleśnictwa Maskulińskie 9pogranicze z Nadleśnictwem Spychowo) znowu tokują cietrzewie. Oby!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
breyt
REPORTER
Dołączył: 15 Paź 2005 Posty: 6662
Przeczytał: 12 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Nie 6:57, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
HeJ!
Rzeczowy tekst
Zachęcam i innych
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Przewodnik
Dołączył: 18 Paź 2005 Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruciane-Nida
|
Wysłany: Nie 14:25, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Oprócz już wspominanych w tym temacie kuraków leśnych. Jest jeszcze jeden, mniejszy - co nie oznacza, że mniej ciekawy.
Mam na myśli jarząbka. W ostatnich kilkunastu latach zauważalny był wzrost liczebności w Puszczy Piskiej tego bardzo ciekawego ptaszka. Wodróżnieniu od głuszcza i cietrzewia, ptaki te prowadzą żywot monogamiczny. Kto się zetknął z jarząbkami w czasie spacerów
Ostatnio zmieniony przez Przewodnik dnia Pon 20:19, 08 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
breyt
REPORTER
Dołączył: 15 Paź 2005 Posty: 6662
Przeczytał: 12 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Pon 5:43, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cześć!
Ja widzę jedynie jeżdżącego Jarząbka ...
... leśne konstrukcje ...
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
grace
Gość
|
Wysłany: Pon 8:00, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
u mnie tez, wszedzie pelno Jarzabka. jesli gdzies lezy pociete i ulozone drzewo, to na nim napis Jarzabek.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Przewodnik
Dołączył: 18 Paź 2005 Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruciane-Nida
|
Wysłany: Pon 20:25, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
No tak :lol: Ale mnie ubawiliście tym Jarząbkiem. Tylko ten Jegomość nie ma tak strojnych piórek! Taka ci mała różniczka.
Jak spodkam Darka J. to przekarzę mu Wasze uwagi.
A może ktoś chciałby "zapolować" z aparatem na jarząbki? (zwracam uwagę - pisane z małej litery)?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
grace
Gość
|
Wysłany: Wto 7:12, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
pozdrawiamy Jaskowo i Jukon (oraz wszystko inne na J) - a gdziez to nasz kolega Janusz?
troche na inna nute
jarzabka nie wypatrzono, ale wypatrzono slowika. mamy swojego wlasnego -szarego. Jest aktywny calodobowo. Siedzi zawsze na tej samej galezi i oddaje sie inwencji. Dzwieki sa krancowo rozne: od bardzo wysokich, do niskich i nawet powiedzialabym calkiem militarnych. Ciekawe skad mu sie to wzielo? Brzmi to jak karabin maszynowy. Przodkowie przekazali mu genetycznie, czy podsluchal gry komputerowe? w ciagu dnia repertuar zroznicowany; o 4.44 rano juz tylko karabin maszynowy.
wypatrzono tez slonke, co po zachodzie slonca o tej porze roku wykonuje dwa rytualne przeloty nad skrajem lasu.
w nocy lataja nietoperze, lelki i sowa.
serce mi pekalo, gdy musialam od calego tego inwentarza odjezdzac.
DB
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Przewodnik
Dołączył: 18 Paź 2005 Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruciane-Nida
|
Wysłany: Śro 5:14, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
"Inwentarz" - powierzony został opiece najlepszemu i najdoskonalszemu GOSPODARZOWI, nie martw się! Po powrocie (nie wiem kiedy on nastąpi) może się okazać, że pod Twą nieobecność, przybyło zdrowego i licznego inwentarza. Matka Natura i Stwórca z całą pewnością zaopiekują się należycie, każdym nawet najdrobniejszym i najbrzydszym (w ludzkim pojęciu) robaczkiem i najpiękniejszym (znowu z naszej ludzkiej perspektywy) jeleniem, łosiem, sarną, słowikiem no i oczywiście - jarząbkiem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
grace
Gość
|
Wysłany: Śro 7:19, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
jak ladnie i pocieszajaco!
ciekawe, czy cztery skowroniatka przezyly, co juz spaly scisniete w maluskim gniazdku na golej ziemi, gdy mama/tatus musieli sie w ostatniej chwili poderwac, jak nadeszlam prawie na nie nastepujac?
z roznych opisow wnioskuje, ze troche padalo. Mam nadzieje, ze tak, bo susza byla niemozebna.
DB
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Przewodnik
Dołączył: 18 Paź 2005 Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruciane-Nida
|
Wysłany: Śro 15:38, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nocą istotnie spadło kilka kropelek deszczyku (celowo zdrabniam bo co to za deszcz), o godz. 10 kurzyło się już jednak jak diabli.
Jak dalej tak będzie to ino patrzeć jak nadleśni ogłoszą zakaz wstępu do lasu!!!!!!!
I co? Nie będzie spacerków, wyjazdów itp, a takie ładne drogi -ancwaltowe!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
breyt
REPORTER
Dołączył: 15 Paź 2005 Posty: 6662
Przeczytał: 12 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Czw 5:15, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cześć!
W lesie wielki gwar. Wiewiórki i inne zwierzątka w natarciu.
Poza temetem ... sie wywróciła ...
[link widoczny dla zalogowanych]
Piękna Życzę
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Przewodnik
Dołączył: 18 Paź 2005 Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ruciane-Nida
|
Wysłany: Czw 6:26, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Dla wtajemniczonych i mniej zorientowanych. sezon polowań na rogacze otwarty!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
grace
Gość
|
Wysłany: Czw 7:30, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
ja wracam do moich baranow, czyli ptaszkow
jest taki , calkiem niepozorny z wygladu, co zna sie na Beethovenie (przez podwojne e!), co caly czas z uporem powraca do 5 symfonii (zna tylko poczatek niestety, jak wiekszosc ludzi zreszta).
to zagadka, czyba dla bardziej wtajemniczonych, wyksztalcenie muzyczne niekonieczne
korniki do dziela!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
andrzej r.
Dołączył: 16 Lut 2006 Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: warszawa
|
Wysłany: Czw 8:03, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Czy masz na myśli dzięcioła ?
Odgłos walenia dziobem w drzewo może przypominać V symfonie
Oczywiście trzeba mieć dużą wyobraźnie
Podczas mojego ostatniego pobytu na Mazurach dużo ich słyszałem
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
 |
grace
Gość
|
Wysłany: Czw 8:50, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
nice trying, jak mowia anglicy
ale nie dzieciol
dla ulatwienia powiem, ze to ptaszek na o (bardzo dziwnie sie nazywa)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|