Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
siekierki
Gość
|
Wysłany: Sob 14:07, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
a będzie Yeszcze piękniej, jak tylko Breyt ruszy w Warszawę
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
irena
Gość
|
Wysłany: Sob 14:10, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Czyli mamy zaczątek sobotniego pasma podróżniczego
Marzena & Breyt na tropie
|
|
Powrót do góry |
|
|
zenia
Gość
|
Wysłany: Sob 14:11, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
10-14 każdej soboty a przestaną miałczeć nasze chłopy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 14:13, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
to pomysła zet net
|
|
Powrót do góry |
|
|
ObSerWaTor
Gość
|
Wysłany: Sob 14:14, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
tyle, że czYj
|
|
Powrót do góry |
|
|
żaBa
Gość
|
Wysłany: Sob 14:17, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
O! Florka dali
|
|
Powrót do góry |
|
|
roRumowicka
Gość
|
Wysłany: Sob 17:46, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Kurcze, daYą to, byłam w empIQ
|
|
Powrót do góry |
|
|
Co to jest!
Gość
|
Wysłany: Sob 18:06, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Dyktando Uchatki
Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.
Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.
Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.
Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.
Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mierwa
Gość
|
Wysłany: Sob 18:09, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Jak to co, to końec luda madrego, to fanaberia językowa!
Niech to breyt goni!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dzięki za ignorancję
Gość
|
Wysłany: Sob 18:12, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.
To gorzej jak nie pieprz!
|
|
Powrót do góry |
|
|
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
Gość
|
Wysłany: Sob 18:13, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
to głuPoty z dyktanda !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111
|
|
Powrót do góry |
|
|
młodzi
Gość
|
Wysłany: Sob 18:20, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Co to jest! napisał: | Dyktando Uchatki
Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.
Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.
Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.
Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.
Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku. |
Dzieki za Waszą brodę! Za długa!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Polonista!
Gość
|
Wysłany: Sob 18:26, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
W porze mokrej, kiedy nastał okres suchszy, spałem, mróz się śnił, jam nie motyl co może się przepoczwarzyć. Mój współlokator, z tych fajnych, ciepło powiedział tuż przy mej twarzy. Cześć
Chcąc nie chcąc jakie !!!! rad nierad, Kraj rad! , nie jestem bezuchy, widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.
Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.
Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.
Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.
Tragegedia!
|
|
Powrót do góry |
|
|
tragifiś
Gość
|
Wysłany: Sob 18:27, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 18:28, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Co to jest! napisał: | Dyktando Uchatki
Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.
Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.
Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.
Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.
Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku. |
frustracja to, nie dyktando
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|