Forum breyt Strona Główna
Kuferek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 401, 402, 403 ... 641, 642, 643  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum breyt Strona Główna -> Świat dla każdego odważnego:)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
siekierki
Gość






PostWysłany: Sob 14:07, 01 Gru 2007    Temat postu:

a będzie Yeszcze piękniej, jak tylko Breyt ruszy w Warszawę
Powrót do góry
irena
Gość






PostWysłany: Sob 14:10, 01 Gru 2007    Temat postu:

Mr. Green Czyli mamy zaczątek sobotniego pasma podróżniczego
Marzena & Breyt na tropie Mr. Green Mr. Green Mr. Green
Powrót do góry
zenia
Gość






PostWysłany: Sob 14:11, 01 Gru 2007    Temat postu:

10-14 każdej soboty a przestaną miałczeć nasze chłopy Mr. Green
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 14:13, 01 Gru 2007    Temat postu:

to pomysła zet net
Powrót do góry
ObSerWaTor
Gość






PostWysłany: Sob 14:14, 01 Gru 2007    Temat postu:

tyle, że czYj
Powrót do góry
żaBa
Gość






PostWysłany: Sob 14:17, 01 Gru 2007    Temat postu:

Mr. Green O! Florka dali
Powrót do góry
roRumowicka
Gość






PostWysłany: Sob 17:46, 01 Gru 2007    Temat postu:

Kurcze, daYą to, byłam w empIQ Mr. Green
Powrót do góry
Co to jest!
Gość






PostWysłany: Sob 18:06, 01 Gru 2007    Temat postu:

Dyktando Uchatki

Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.

Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.

Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.

Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.

Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.
Powrót do góry
Mierwa
Gość






PostWysłany: Sob 18:09, 01 Gru 2007    Temat postu:

Jak to co, to końec luda madrego, to fanaberia językowa!
Niech to breyt goni!
Powrót do góry
Dzięki za ignorancję
Gość






PostWysłany: Sob 18:12, 01 Gru 2007    Temat postu:

Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.

To gorzej jak nie pieprz!
Powrót do góry
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
Gość






PostWysłany: Sob 18:13, 01 Gru 2007    Temat postu:

to głuPoty z dyktanda !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111
Powrót do góry
młodzi
Gość






PostWysłany: Sob 18:20, 01 Gru 2007    Temat postu:

Co to jest! napisał:
Dyktando Uchatki

Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.

Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.

Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.

Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.

Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.


Dzieki za Waszą brodę! Za długa!
Powrót do góry
Polonista!
Gość






PostWysłany: Sob 18:26, 01 Gru 2007    Temat postu:

W porze mokrej, kiedy nastał okres suchszy, spałem, mróz się śnił, jam nie motyl co może się przepoczwarzyć. Mój współlokator, z tych fajnych, ciepło powiedział tuż przy mej twarzy. Cześć Smile

Chcąc nie chcąc jakie !!!! rad nierad, Kraj rad! , nie jestem bezuchy, widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.

Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.

Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.

Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.

Tragegedia!
Powrót do góry
tragifiś
Gość






PostWysłany: Sob 18:27, 01 Gru 2007    Temat postu:

Shocked
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 18:28, 01 Gru 2007    Temat postu:

Co to jest! napisał:
Dyktando Uchatki

Pół dżdżem, pół suszą będąc, w półśnie pogrążony, właśniem miał w okamgnieniu w mróz się przepoczwarzyć, kiedy mój współlokator, z tych niewydarzonych, chrząknął niby przypadkiem tuż-tuż przy mej twarzy.

Chcąc nie chcąc i rad nierad, nie jestem bezuchy,widzę, skonfundowany, choć się oczy plączą, pejzaż spod Igołomi popstrzony przez muchy i konterfekt Nietzschego odzianego w poncho. Tak złorzeczył zazwyczaj, bo zawżdy przegrywał, choć koleżków miał przecie niegłupich skądinąd: ryży skrzypek, co hurtem crescenda mógł grywać, ornitolog amator, majster-klepka pilot.

Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-moll u Saint-Saënsa.

Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive’a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.

Lotnik bujał w przestworzach, w jakim bądź naprędce skleconym wehikule, tak na łapu-capu. Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.


frustracja to, nie dyktando
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum breyt Strona Główna -> Świat dla każdego odważnego:) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 401, 402, 403 ... 641, 642, 643  Następny
Strona 402 z 643

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy